Lubię spacery


Zawsze lubiłam spacerować. Moi rodzice z uśmiechem na ustach wspominają, jak skakałam po lesie jak kózka podczas weekendowych spacerów. Gdy byłam nastolatką, na pierwszy plan wyłoniła się bardziej natura leniucha, którą skrywam do dziś. Ale lubiłam spacery. Na studiach często przemieszczałyśmy się pieszo – toruński park na Bydgoskim Przedmieściu, Stare Miasto, bulwar, nocne powroty z imprezy, bo autobusu akurat nie było, a na taksówkę nie było pieniędzy. Nigdy nie miałam problemu, żeby pójść gdzieś pieszo, nigdy nie byłam jedną z tych osób, które marudzą, że za daleko, lepiej czymś podjechać.

Gdy przyjechałam do Płowdiwu, nie miałam tu żadnych znajomych. Wtedy to spacer był moim najlepszym przyjacielem. Poznawałam miasto, szukałam ciekawych miejsc, wychodziłam ze swojej strefy komfortu, zapuszczając się w nowe rejony. Tylko spacery pomagały mi pokonać samotność. Znalazłam pracę, wiele się u mnie zmieniło, jedno pozostało bez zmian – wolałam przemierzyć pół miasta na spotkanie z przyjaciółką niż pojechać autobusem. Mama mojego chłopaka śmieje się, że przez całe swoje życie nie spacerował tyle, co ze mną. Trzeba przyznać, że jest dobrym kompanem, miał u mnie za to dużego plusa.

Nie przemierzam kilometrów w górach, nie biegam codziennie rano, z natury jestem raczej leniuchem (niestety!), ale spacery lubię.








Zdjęcia są ze spaceru po płowdiwskim parku “Lauta”. A powyżej ja w wersji spacerowej bez makijażu ;)


Kto lubi spacery ręka w górę? :)

Komentarze

Popularne posty